sobota, 24 października 2015

Zaśpijmy specjalnie...

Brzydka część jesieni niesie ze sobą - oprócz nieciekawej aury -  szereg dolegliwości psychosomatycznych, senność i całkowite rozmemłanie. Na szczęście jutro wylegujemy się godzinę dłużej. W listopadzie ludzie w ogóle powinni zasypiać jak muminki i budzić się, dajmy na to, z początkiem kwietnia. Ktoś To Wszystko™ źle zorganizował...

Z powodu swoich barier nie poznałem dwóch ciekawych osób, publicznych działaczy.
Ech, dlaczego tak trudno jest przełamać nieśmiałość i na osobności rozpocząć rozmowę?
Swoją drogą - czasem bardzo chciałbym sam zacząć się gdzieś udzielać, robić coś dla innych, ale kiedy uświadamiam sobie, z czym to jest związane, chcenie wyparowuje, zanim dojdzie do jakichkolwiek konkretów...
Wymieniłem za to trochę niezobowiązujących uprzejmości z innymi nowo spotkanymi ludźmi (w tym jedną lesbijką - dziwne, ale nie znam dotąd żadnej wyoutowanej lesbijki). Co z tego będzie - zobaczymy.

Zaliczyłem filmowe biografie: Bessie (Queen Latifah) i Żelazną Damę (Meryl Streep), obydwie bardzo sprasowane. Nie lubię filmów biograficznych, które nie budzą zaciekawienia swoimi bohaterami, nie zmuszają po seansie do szukania informacji o tych ludziach. A takich niestety kręci się ostatnio coraz więcej. Na szczęście w Damie można było przez krótką chwilę zawiesić wzrok na kimś innym, niż Meryl (która nieznośnie przytłoczyła sobą cały film):

Harry Lloyd jako młody Denis Thatcher
















Brak kogoś bliskiego w ostatnim tygodniu ostro dawał się we znaki, a dziś - po długim milczeniu - napisał TZC. Myślicie, że było to coś w stylu "zaczęło mi ciebie brakować"? Nic bardziej mylnego. Otóż ciekawiły go wyniki jutrzejszych wyborów. Tak! Tak właśnie!
A niech idzie w cholerę, razem z całym tym głosowaniem.

Resztę dnia spędziłem głównie na wciskaniu przycisku "repeat" pod tą piosenką.
Ostatni raz czułem się tak przy debiucie Anji Plaschg.
(Niepokojące jest takie samoistne odgrzebywanie się wrażeń. Brrr!)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz