sobota, 7 marca 2015

Kurwa - dobra, bo polska

Kolega mój (Grzeczny, Ułożony Chłopiec - każdy zna przynajmniej jednego takiego) stwierdził, że za dużo przeklinam jak na osobę z wyższym wykształceniem. Nie dbając o kulturę języka, ponoć staję się podobny żulowi spod Biedronki. Jasne, mądralo - najpierw znajdź mi żula, który wychwytuje różnicę między epistemologią a epistolografią, potem pogadamy...
Tak w ogóle to nic nie mam do żuli - niektórzy bywają całkiem sympatyczni.
Po prostu chodzi mi o to, że oprócz bycia bramą do kariery (humanistyczne? he, he, hemoglobina!), wykształcenie daje przede wszystkim wolność wyboru i możliwość wchodzenia gładko w rozmaite konwencje. Innymi słowy: jedni używają wulgaryzmów dlatego, że nie znają nic innego, są na nie skazani, inni - bo to im urozmaica życie. Albo bawi. No.
A jedyne, do czego zobowiązują studia, to niezależne myślenie. Myślenie w ogóle. Takie jest moje zdanie.


Z rzeczy mniej poważnych: 20 lat temu z okładem pewna dziewczyna zastanawiała się, o co w Tym Wszystkim™ może chodzić? W ubiegłym roku, już jako dojrzała kobieta, wzięła ślub z damą swego serca, a dokładnie tydzień temu urodził im się pierwszy synek. Nie mam pojęcia, czy to przybliżyło Lindę Perry do rozwiązania zagadki życia, ale obu paniom serdecznie gratuluję, a maluchowi życzę, by się zdrowo i szczęśliwie chował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz